S. O. G. - zapamiętajcie ten skrót, który oznacza Son of God
i szczerze powiem nie ma w tym przydomku ani grama przesady. Jaśniej,
ta bokserska "ksywka" należy do Andre Warda, magnata wśród pięściarzy.
Zawodnika wybitnego i nie tuzinkowego, zwycięzce wielkiego turnieju
Super Six, złotego medalistę Igrzysk Olimpijskich, w końcu wg mnie (nie
boję się użyć tego słowa) najlepszego boksera bez podziału na kategorie
wagowe roku 2012.
Ward wygrał pojedynki z takimi gwiazdami jak Chad Dawson (pogromca naszego Adamka), Carl Froch, Artur Abraham, Mikkel Kessler i Eddison Miranda. Posiada dwa pasy najważniejszych kategorii wagowych (World Boxing Association -WBA, World Boxing Council - WBC). Złoty medal na Olimpiadzie zdobył w 2004 roku. Andre Ward wciąż żyje w cieniu innego utalentowanego Amerykanina - Floyda Mayweathera Juniora, lecz moim zdaniem niebawem przyćmi samego Preety Boya, a nawet Pacquiao.
Technikę Warda można pokazywać na taśmach video młodym adeptom szkółek
bokserskich. Książkowo wykonuje wszystkie ciosy, genialnie się broni w
chwilach kryzysowych oraz stara się przyjmować jak najmniej ciosów. Mimo
że nie posiada nokautującego ciosu potrafił wygrać walkę z Chadem
Dawsonem. Dodam, że Dawson jest wyższy i ma większy zasięg rąk. A jak
pokonać wyższego przeciwnika? Szybkością i/lub siłą. Ward nie ma
nokautującego ciosu... Wnioski nasuwają się same.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz