Miniony weekend pokazał nam oprócz piękna w MMA również tą drugą stronę
mniej lubianą przez sportowców.
Po
pierwsze – rozbity nos Stanna
W najbardziej widowiskowej walce na UFC w Japonii
zobaczyliśmy powrót ryzykownego stylu walki, który w zamierzeniu ma dać show
dla ludzi zgromadzonych w hali i przed telewizorami. Szalone wymiany ciosów
przez obu z zawodników miały swoje odzwierciedlenie ciut więcej na Stannie,
któremu chirurdzy będą musieli poskładać nos z kilku części.
Po
drugie – pęknięta szczęka Stefana Struve
Mimo, że Holender miał dwa razy dosiad to jego ciosy
nie potrafiły zrobić krzywdy Huntowi. Zupełnie coś innego można powiedzieć o lewym
sierpowym Nowozelandczyka, który nie tylko powalił Struve na deski kończąc
pojedynek, ale też jak widać na rentgenowskim
zdjęciu: pęknięcie szczęki.
Po
trzecie i ostatnie – złamanie nogi Toniego Waltonena
Przed rozpoczęciem gali UFC oczy niektórych były
skierowane na walkę numeru dwa w polskiej wadze ciężkiej - Michała Kity z Tonim
Waltonenem. Walka wieczoru doskonale odwzorowała nazwę gali Fighters Arena 6,
czyli „Masakra”. Cóż tu więcej opisywać? Najlepiej niech każdy sam zobaczy te „masakryczne”
złamanie nogi (akcja zaczyna się od 8:00)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz